Libido
Lubiłam seks, pewien rodzaj bardziej, ale lubiłam.
Małżeństwo: byłam oziębła, dni kiedy "umawialiśmy się" że nie będzie seksu były wytchnieniem.
Jacek: uwielbiałam seks, zapomniałam o problemach, było długo, intensywnie, nigdy nie zawiódł, pod tym względem.
Idiota: uwielbiałam seks, pokazał mi inny jego wymiar, to był super seks.
Międzyczasie: lubiłam seks, nie był dla mnie ważny, wolałam się lenić niż musieć się stroić na randkę, albo nawet posprzątać aby kogoś zaprosić. Ale seks był super, uważałam że lubię, że umiem dogodzić facetowi.
Ciut przed: dalej uważałam że lubię, że lubię dogadzać, że jestem hot, że dużo mi nie trzeba abym się podnieciła, że uwielbiam klimatyczny, kiedy całe ciało drży.
Teraz : jestem oziębła, nie pamiętam co to dobry seks, nie mam potrzeby go uprawiać, nie sprawia mi przyjemności, nie podnieca, nie pobudza, boli. Nie lubię tego co kiedyś uwielbiałam, kształt, smak nie ten. Najchętniej żyłabym bez niego. Boli mi każdy jego dotyk, każdy jest nie tak, za mocny. Jedynie jak się spije , dopóki nie kontaktuje bawię się seksem, chce go. Nigdy nie lubiłam seksu po pijaku ...