Jeszcze raz
Spróbuję jeszcze raz.
Nie jestem szczęśliwa, nie kocham, wiem że jestem kochana, ale nie czuje się kochana.
Kochałam i czułam się kochana przez psychopatę.
Może odmiana w seksie to trochę zmieni, mnie to kręci , ale umiem bez tego żyć. Seks z osobą kochaną jest dużo lepsza od tylko uciech. Choć i one nęcą. Ale, jak to napisać , czy nie będzie przez to kłótni?
Nie dopowiedzeń, dopytywań...
Wiem że potrafię coś sobie umyślić i nie powiedzieć tego na głos, co później jest powodem do kłótni. Nie mówię bo nie uważam to za ważne, bo boje się reakcji drugiej osoby, że zabroni tego i ja nie będę mogła już tego zrobić. Bo nie jestem pewna czy to zrobię.
Ile mnie jest we mnie?
To że chce się z nim spotkać, przytulić, poczuć blisko , chce tego teraz, a czy będę chciała za dwa dni. Czy będę chciała seksu? Czy będzie mi się chciało rano wstawać stroić się i godzinę czy dwie być z nim, zamiast w domu sprzątać i bez sensu patrzeć co chwilę w telefon?
Czy ja jestem ta co ma ochotę, czy ja jestem tą co się jej nie chce ?
Teraz mam ochotę, bo nie mogę, za dwa dni będę mogła tylko po co, bez tego też dam radę.
Wszystko uciszam w sobie. Swoje potrzeby, zachcianki. Po co one komu, kogo one interesują, ku czemu mają służyć?
Faceci są tylko po to aby zaciągnąć kobietę do łóżka i tylko tyle. Nawet jak się jakiś zakocha to i tak są kłótnie, nie zrozumienia.
Choć z idiotą tak nie było , znaczy trochę było, ale nie aż tak jak teraz. Kochałam , może dlatego było inaczej. Teraz też chyba kochałam, ale ile można kochać ciągle kłótnie, bezsilności. Bo gdybym nie kochała czy byłabym taka bezsilna, czy chciałabym uciszyć ten ból bólem fizycznym? A może to tylko ta straszna bezsilność.
Tak bardzo nie cierpię jak mi mówi że się na nim odgrywam, znęcam, wyżywam itp. jak można na to odpowiedzieć ? Nie, nie jest tak , przepraszam , nigdy nie miałam tego na myśli.
Ja mówię że mnie to boli , że tak o mnie myśli.
Więc oczywiście bolą mnie wszystkie jego słowa. I taka jest gadka.
Zapytał się czy X miałby ochotę, ja mu powiedziałam że nie. Zapytał się czy rozmawiałam z nim na ten temat, odpowiedziałam że przecież wiem że nie chce więc to znaczy że rozmawiałam. I dodałam że wkurzają mnie takie dodatkowe pytania, które nic nie wnoszą do danego tematu. I od razu wywalił że mnie każde pytanie denerwuje. I już poszło.
Może powinnam jeszcze przemilczeć. Trzymać kciuki że nie zapyta już o to samo po raz kolejny. Pewnie powinnam. Ale jestem nauczona że jak mówię nie to nie. Napisałam że nie chce więc po ch... się pytać czy z nim gadałam?
Teraz już mi lepiej wyszło. Wyszło tak dobrze że chyba go przeproszę bo jestem złą babą co się czepia. Znaczy mam i nerwy trzymać na wodzy, nie patrzeć na to, tylko pięknie bez emocji odpowiadać, bo przecież za jakiś czas uznam że bez sensu się uniosłam i czepiam się dobrego chłopa.